Dzień otwarty w Folwarku Zwierzęcym


Witajcie, dziś dzień otwarty w Folwarku Zwierzęcym. Pan Jones został wygnany już kilka lat temu. Zwierzętom żyje się lepiej. Równość, braterstwo, prawo i sprawiedliwość. Żadna zdradziecka, ludzka morda nie zagraża, każdy dostaje swoje 500+, trzynastki i wyprawki. Co prawda lepszy sort jest i musi znosić sort gorszy, ale coraz mniej się nim przejmuje. Żadne dzikie zwierze z innego folwarku nie osiedli się między naszymi pięknymi stodołami, ani w naszych czystych rasowo oborach. Jesteśmy szczęśliwymi zwierzątkami, chodźcie do nas wszyscy i zobaczcie, jak pięknie można żyć. Podnieśliśmy się z kolan!

Dziś chcemy wam pokazać w szczególności, jak dbamy o nasze młode. O tak, rozumiemy, że przyszłość Folwarku zależy od ich dobrostanu. Zobaczcie nasze piękne wybiegi, wybudowane dzięki środkom otrzymanym od Federacji Folwarków, której szczególnie nie lubimy, ale kasa przecież płynie, prawda? Podążajcie, drodzy goście za  Squealerem, tak pięknie opowiada o tym, co dla nas ważne. Wszystko wam wytłumaczy. Opowie o tym, dlaczego trawa u nas najbardziej zielona, a marchewka najsoczystsza z soczystych.

Goście, zadowoleni, wzruszeni, żegnają się w bramie, odchodzą do swoich spraw, każdy z pęczkiem rabarbaru i rzodkiewki. Ledwie brama zamknęła się z miłym pomrukiem, Napoleon zwołał zwierzęta na placu. Każdy otrzymał hojną rację ziarna, a psy po trzy biszkopty. Potem radośnie odśpiewali Hymn. Całemu zajściu czujnie przyglądały się dwa Motyle, które sam Napoleon wybrał, by swoim motylim ultra słuchem pilnowały, czy aby nikt słowa żadnego w pieśni nie przeoczył. Po spotkaniu, cała zwierzyna udała się na spoczynek. Spali słodko, śniąc o swoim zwierzęcym raju.

Kiedy obudzili się rano, Napoleon był przygotowany. Wspiął się na stos federpalet, które już dawno przemianowano na palety folwarczne i ogłosił:
- Towarzysze! Kiedy spaliście smacznie, opracowaliśmy plan wyjścia z kryzysu. Zbuntowane świnie nie będą już dłużej krzywdzić naszych biednych jagniątek, prosiaczków, jałówek, szczeniaków i kurcząt! One nie są niczemu winne! Dlaczego mają ponosić konsekwencje tego szalonego buntu? Miały uczyć się czytać i pisać! Miały zliczać sztachety w naszym płocie i obliczać pole zagrody! Miały móc spokojnie nam udowodnić, jak wiele się nauczyły tego roku! Żadna zbuntowana świnia nie przeszkodzi młodym w dorocznym Sprawdzianie! Przecież wiemy, wszyscy to rozumiemy, jak ważnym jest, by już za młodu skorupka nasiąkła! Wiemy to Towarzysze! Od dziś żadna zbuntowana świnia nie jest nam do niczego potrzebna! Na pohybel!
Zawsze wierny Minimus, stojąc u stóp Napoleona zachrząkał znacząco, podkreślając w ten sposób wagę słów płynących nad głowami zgromadzonego tłumu. Na ten sygnał popłynęło gromkie "beeeeee" po okolicznych pastwiskach. Uszczęśliwione zwierzęta tupały, wzniecały tumany kurzu, radowały się, że mają tak mądrych, sprawiedliwych i sprawnych rządzących, którzy w ciągu jednej nocy opracowali piękne dokumenty przywracające ład w ich społeczności, krótko zakłócony przez zbuntowane świnie. Zapomnieli, że sami nie potrafią czytać, więc nie wiedzą, co tak naprawdę napisano. Zapomnieli, że ich sprawna władza już jutro może wyjąć kolejny papier, zmieniający porządek w oborach i kurnikach. Dziś to było bez znaczenia. Najważniejsze, że młode będą mogły udowodnić, jak wiele potrafią. Każda szanująca się krowa, świnia i kura będzie mogła pochwalić się zdjęciem z czerwonym paskiem na świadectwie swojego cielaka, warchlaka i kurczaka. Oczyma wyobraźni widzieli ten piękny moment. Wzruszenie było tak wyraźne, że aż namacalne. Niejedno zwierzę płakało ze szczęścia. Na pohybel zbuntowanym świniom!

----
Zwierzęta zapomniały. Zapomniały, że był kiedyś, dawno temu, Knur Edward. Rozdawał paszę na prawo i lewo. Budował nowe kurniki, ścieżki i skalne ogródki. Upojone szczęściem zwierzęta beczały i cieszyły się nowym, wspaniałym światem. Kiedy sześć lat później stanęły automatyczne dojarki, a krów znów nie miał kto wydoić, kiedy aby zdobyć wiązkę zgniłego siana, trzeba było stać w wielogodzinnych kolejkach do spichlerza, zbuntowały się nie tylko świnie. W całym Folwarku zawrzało. Jednak, zwierzęta zapomniały, że potrzebnych było kolejnych 13 lat, by bunt totalny zagroził władzy tak bardzo, że przestała nadążać z produkowaniem nowych papierków z ustawami, rozporządzeniami na każdą okazję, zależnie od sytuacji. Od czasów Knura Edwarda do tego momentu musiało minąć łącznie 19 lat. Niestety, zwierzęta o tym zapomniały. I znów stoją becząc radośnie a ich głosy niosą się aż pod pobliskie lasy. Żadna zdradziecka, ludzka morda nie zagraża, każdy dostaje swoje 500+, trzynastki i wyprawki. Wystarczyło kolejnych 30 lat, by zwierzęta zapomniały. Już od czterech lat radują się i beczą. Na pohybel zbuntowanym świniom!

Czy znów musi minąć jeszcze 15 lat, by w Folwarku zawrzało? Czy naprawdę musimy czekać, aż zgniłe siano zmusi nas do buntu totalnego? Hej, drogie zwierzęta, które leczycie nasze ciała, gdy chorujemy - chcecie czekać 15 lat mamione obietnicą worka paszy za rok, dwa lata, w partiach po łyżeczce? Wy, którzy wypełniacie tysiące druczków umożliwiających porządnym owcom odbieranie świadczeń za garść buraczanych obierków - chcecie czekać 15 lat? Mądre sowy, pozbawiane od lat szacunku i godności, wygnane z waszych ław sądowych - chcecie czekać 15 lat? Wszyscy, którzy odbieracie z racic Napoleona waszą brukiew, ziarna, jabłka, biszkopty - przypomnijcie sobie. Odkurzcie pamięć i zanim zawołacie "na pohybel zbuntowanym świniom", zatrzymajcie się na chwilę i pomyślcie. Czy potrzebujecie aż 15 lat na to, żeby działać wspólnie, w tym samym czasie i w tej samej przecież sprawie.

Komentarze