Wspieram nauczycieli



Kto mnie zna, ten wie, że nigdy szczególną fanką nauczycieli nie byłam. Z pełnym szacunkiem dla tych nielicznych, którzy są Nauczycielami, zdecydowana większość pracowników edukacyjnych szkół powinna przejść porządne przygotowanie pedagogiczne i weryfikację predyspozycji osobowościowych oraz emocjonalnych do pracy z dziećmi.

A to nie jest łatwa praca. Wiem, bo pracuję, bez mała od 20 lat. Także z dziećmi.

Problem doboru do zawodu nauczyciela to temat rzeka. W Polsce jest fatalny. A mimo to, wspieram nauczycieli. W obecnych czasach każdy zorganizowany i masowy zryw przeciwstawiania się demontażowi i niszczeniu kraju - na wagę złota.

Nauczyciele, jacy są, tacy są. Ale to, w jakich warunkach muszą pracować od dłuższego czasu urąga ludzkiej godności i uniemożliwia nawet Nauczycielom sensowne realizowanie swoich zadań. Oczywiście, w samym podejściu do dzieci należałoby zmienić bardzo, bardzo wiele. Ale nie da się skutecznie pracować z przemęczonym, zniszczonym dzieckiem. Dziś najlepszym nauczycielem będzie ten, który posiądzie w głębokim poważaniu Świętą Podstawę Programową i pozwoli dzieciom trochę odetchnąć. Ten, który nie będzie ideologizował dzieci. Ten, który pozwoli im rozwijać swoje pasje i realizować marzenia a nie będzie wtłaczał w kanony, klucze i absurdy narzucone przez władzę.

W ramach mojej pracy zawodowej spotykam się z nauczycielami szkół i przedszkoli w całym kraju. Widzę, jak świetne nauczycielki po 3 miesiącach pracy są na skraju wyczerpania, a nawet zdradzają objawy zespołu stresu pourazowego. Pewna pani, płacząc powiedziała mi, że od miesięcy - codziennie budzi się o 3 nad ranem, z koszmaru w którym ginie jeden z jej uczniów. A ją policja wyprowadza ze szkoły. Skąd takie sny? Ze zdrowego rozsądku, elementarnej wrażliwości i odpowiedzialności za uczniów. Deforma edukacji zlikwidowała możliwość zatrudniania asystentów indywidualnych do dzieci w klasach integracyjnych. W zamian zaproponowano... "indywidualne zajęcia w małych grupach". Trzeba mieć łeb, żeby takie kuriozum wymyślić! Niestety, łba zabrakło, żeby przewidzieć, że "mała grupa" dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi wymaga zatrudnienia w niej dwójki nauczycieli. Ustawodawca uznał, że czworo dzieci mających naprawdę szczególne potrzeby, będzie świetnie zaopiekowane przez jednego nauczyciela. No bo cóż tam, czworo dzieci. Ustawodawca nie wspiera lenistwa nauczycielskiej braci i wie, że praca z czwórką dzieci to aż nadto bułka z masłem dla jednego dorosłego. Pani leniwa nie jest, codziennie udaje jej się uniknąć śmiertelnego wypadku w jej "małej grupie". I na tym koniec. Bo jeżeli głównym zadaniem staje się zapewnienie dzieciom bezpieczeństwa - o żadnej edukacji mowy być nie może. Śmiem jednak sądzić, że ustawodawca nie jest szczególnie zainteresowany edukacją dzieci odmiennie się rozwijających.

Twórcy Deformy Edukacji nie są z resztą szczególnie zainteresowani niczym, poza ideologizacją, usztywnianiem programu, równaniem do średniej. Obowiązujący kanon lektur woła o pomstę do nieba, a konstrukcja egzaminów zewnętrznych, w których uczniowie muszą powoływać się na jedynie słuszne pozycje literackie zabija w dzieciach elementarną chęć czytania i poznawania świata. Podręczniki nauczają bzdur, niezgodnych ze stanem nauki a treści zawarte w egzaminach próbnych dyskryminują dyslektyków.


Rzecznik Niepraw Dziecka stoi na straży, by szkoły nie "oswajały dzieci z homoseksualizmem". Pracownicy Kuratoriów dostają zadanie bojowe: sprawdzić, czy aby na pewno we wszystkich szkołach i przedszkolach, 11 listopada dzieci karnie odśpiewają hymn o wskazanej przez Ministra godzinie. Dwunastolatki spędzają w szkole 39 godzin tygodniowo. Uczniowie klas drugich uczą się o dziewięćsile bezłodygowym.



Wprowadzony Deformą system oceniania nauczycieli odziera ich z człowieczeństwa. Przypomina mi się piosenka Jacka Wójcickiego, ze znamiennymi słowami "zakazane zostało" z filmu "Ostatni dzwonek", który dziś winien być obowiązkowym materiałem profilaktyki absurdu i zła w edukacji.

https://www.youtube.com/watch?v=qg-Pk2TxElU


W myśl nowego systemu oceniania nauczycieli, niepożądanym zachowaniem nauczyciela stać się może: rozmowa z uczniami, rodzicami, picie kawy i herbaty a nawet - wyglądanie przez okno. Wielki Brat czuwa! Nauczycielu, strzeż się!




Przykłady można mnożyć. I należy. Punktować, jeden po drugim, każdy absurd Systemu Antyedukacji. Szkoła, która powinna uczyć, jak SIĘ uczyć, jak zdobywać informację, rozwijać swoje pasje - podąża w odwrotnym kierunku. Naucza, zabijając w dzieciach naturalną chęć rozwoju i ciekawość świata. Naucza - zabijając dzieci. Polska jest już na drugim miejscu w Europie, w kategorii "samobójstwa wśród dzieci". W 2018 roku, w Polsce po raz pierwszy odnotowano samobójczą śmierć sześciolatka. Jeszcze kilka lat temu było prawie nie do pomyślenia, aby próby samobójcze podejmowały dzieci w wieku wczesnoszkolnym. Dzisiaj to standard. Oddziały psychiatrii dziecięcej pękają w szwach (dobite dodatkowo Deformą w ochronie zdrowia, ale to osobny temat). I tak, kiedy rozmawiamy z tymi dziećmi, które myślą o zakończeniu swojego życia - dziwnym trafem zdecydowana większość z nich, jako swój główny problem wskazuje szkołę.

Żyjemy w społeczeństwie, które traktuje dzieci jak przedmioty. 60% dorosłych w naszym kraju uważa, że dzieci wolno i należy bić. Srogie kary za czwórkę przyniesioną ze szkoły uważane są za dobre wychowanie. W tym klimacie Antyedukacja wprowadzona przez Deformę, ma się świetnie. Wielu rodziców jest zachwyconych, bo gówniarz ma się uczyć a nie głupotami zajmować. 8 godzin w szkole, obiad, korepetycje i odrabianie lekcji do 22/23 to normalny dzień tysięcy polskich dzieci.

Ta historia nie skończy się dobrze dla nikogo. Chyba, że zaczniemy głośno i skutecznie protestować.

Dlatego wspieram nauczycieli! Z całego serca. A rodziców, którzy martwią się, że ich pociechy nie podejdą do egzaminów zachęcam do myślenia. Na co komu egzamin, na co komu cokolwiek, jeżeli za chwilę wejdzie w dorosłość w kraju, który z rozdzielnika będzie wiedział lepiej, co dla kogo dobre. W kraju, który decyduje o tym jak myśleć i o czym myśleć. W kraju przepełnionym nienawiścią, ksenofobią i tępiącym ze wszystkich sił wszystko, co niezgodne z Miłościwie Obowiązującym Systemem.

A na samym końcu: tak, żądanie podwyżki w wysokości 1000zł to żądanie rozsądne. Kilka lat temu wynagrodzenie oscylujące w okolicach 2000zł "na rękę" można było uznać za niezbyt wyszukane, ale wystarczające przynajmniej do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Dziś, kiedy każdy miesiąc przynosi nowe podwyżki we wszystkich aspektach życia - za te pieniądze zwyczajnie nie da się przeżyć. I tak, dotyczy to wszystkich grup zawodowych, których wynagrodzenia regulowane są przez Miłościwie Panujących. Brońcie się i walczcie o swoje prawa. Wspieram Was. Rozdawnictwo pieniędzy publicznych na prawo i lewo ma się świetnie. Nie pozwólcie traktować się bez elementarnego szacunku. Nikt nie ma prawa mówić Wam, byście sobie dzieci rodzili, 500+ pobierali i cieszyli się cichutko. Bądźcie głośni i sięgajcie po wszystkie dostępne środki, by sprzeciwić się poniżaniu człowieka.


Komentarze

  1. Bardzo dziękuję za ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jako nauczyciel z 35 letnim stażem zgadzam się z Panią. Pracowałam autorskim programem, który pozwalał uczniom osiągać sukcesy. Dzisiaj mam realizować podstawę programową, która od początku zabija kreatywność i w ogóle nie jest dostosowana do wieku ucznia. Chciałabym, aby rodzice zrozumieli, że strajk to nie tylko walka o godne życie nauczycieli, ale także o Ich dzieci. To walka z systemem, który świadomie niszczy edukację.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za ten komentarz. Jedyne, czego mi bardzo poważnie w tym strajku brakuje to oficjalnych postulatów strajkowych dotyczących koniecznych i niezbędnych zmian w systemie, a nie tylko wynagrodzeń, które jednakowoż jako skandaliczne wymagają natychmiastowej zmiany.

    OdpowiedzUsuń
  4. To jak postępowali z moim synem nauczyciele za zgodą dyrekcji..... mam ich daleko w ciemnej d..., nikt im nie broni zmienić pracy...jeżeli się nie nadają do ludzkiego podejścia do dzieci.
    Mają swoje kuratorium niech walczy o treści jakie są w książkach....
    Nie mam zamiaru się nimi przejmować oni moim dzieckiem ani mną się w ogóle nie przejmowali tylko bali się o swoje tyłki...zero pomocy
    Nie podoba się .....uścisk dłoni na pożegnanie

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem dyrektorem likwidowanego Gimnazjum. Na podstawie populistycznych mrzonek i widzimisię, ktoś przewrócił do góry nogami nie tylko świat szkół, które radziły sobie z rzeczywistością coraz lepiej, ale także całe moje zawodowe życie. Chciałem zrezygnować z pracy w momencie kiedy dowiedziałem się, że szkoła będzie likwidowana. Powstrzymało mnie jedno. Moje dzieciaki. Jestem za nie odpowiedzialny, czuję ich obawy i niepokój. Czuję rozczarowanie i złość na głupi system, który zepchnął je na margines edukacji cholernie skutecznie. Wytrwam przy nich i... Odejdę. Zamknę zakurzony sztandar w szafie w jakimś zatęchłym biurze i nigdy więcej do szkoły nie wejdę. Kochałem moją pracę, ale nigdy więcej nie dam się tak upokorzyć i sponiewierać jak zrobili to obecnie nam panujący. Nie przyłożę ręki do tworzenia nowego ideologicznego szkolnictwa do bredni tworzonych przez imbecyli, którzy o dzieciach nie wiedzą NIC. Nie dam się wplątać w ten chory edukacyjny układ w którym dziecko jest tylko narzędziem, a nie podmiotem edukacji. To chore. Umiem sporo, nie zginę. A do przeciwników strajku i wysyłających nauczycieli na kasy w markecie mam jedną uwagę. My nauczyciele poradzimy sobie na magazynie w Biedronce. Damy radę. Pytanie czy w drugą stronę zadziała to równie dobrze i kto za kilka lat uczyć będzie Wasze dzieci i wnuki. Ja na szczęście już nie muszę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo trafny tekst. 🎯
    Proszę pójść wyżej i zrobić porządek ✊
    Takich przedstawicieli trzeba systemowi edukacji. 👍😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz