Dzień widoczności osób transpłciowych i pielgrzymujący nacjonaliści





Czy miałaś, miałeś kiedyś fanaberię stać się społecznym wyrzutkiem?
Czy zdarza ci się z zapałem dążyć do bycia szkalowanym, opluwanym, wyśmiewanym?
Czy chciałbyś, żeby twoi bliscy płakali w poduszkę, zamiast spać, bo boją się o twoje szczęście a może i nawet - fizyczne bezpieczeństwo?
Czy twoim hobby jest być upokarzanym?
Czy lubisz, gdy inni naigrawają się z twojego ciała, lub umysłu?
Czy cieszysz się, kiedy nazywają cię świrem? Chciałabyś, chciałbyś tego?
Nie?

W takim razie - zastanów się 100 razy, zanim przyjdzie ci do głowy powiedzieć, że transpłciowość to fanaberia, przejaw zaburzeń psychicznych. Daj sobie spokój. Możesz z czystym sumieniem założyć, że nikt nie lubi być upokarzany, wyśmiewany, szkalowany. Nikt dla własnej przyjemności nie naraża się na fizyczne niebezpieczeństwo. A realność osób transpłciowych w polskim społeczeństwie nie należy do największych przyjemności. Nie, to nie jest fanaberia i wymysł ideologii gender. Ludzie są różni.

Nie podejmuję się nawet próby opisu złożoności zjawiska, jakim jest transpłciowość. Moja wiedza jest zbyt mała, by nie pogubić się w terminologii, zawiłościach i skomplikowaniu tematu. Jednocześnie wiem, jak ważne dla ludzi z grup mniejszościowych i dyskryminowanych są słowa. Wiem doskonale, że słowa potrafią ranić nawet, jeżeli są nieświadomie użyte. Bolą także wówczas, gdy nieprawidłowo stosowane są w tzw. dobrej wierze. Dlatego nie będę próbować. Dla mnie najważniejsze jest, że każdy człowiek ma prawo żyć bez otaczającej go pogardy i nienawiści. Wiem doskonale, czym jest ból płynący z niepewności własnej tożsamości - niezależnie od tego, w jakim kawałku tej tożsamości się kształtuje. Wiem doskonale, czym jest odrzucenie społeczne. Wiem, jak ciężko żyć, poszukując jakiejkolwiek społecznej niszy, w której nie będzie zionąć niczym nieuzasadniona nienawiść. I to jest dla mnie znacznie ważniejsze, niż doskonałość zrozumienia zjawisk. Można nie rozumieć do końca, ale rozumieć, że człowiek jest wartościowy. Zawsze!

Ten rok jest szczególny. W wigilię Dnia widoczności osób transpłciowych, na Jasnej Górze pojawia się 1500 osób pod sztandarami z falangą i szczerbcem. Krzyczą obrzydliwości o nacjonalizmie, czerwonej hołocie, lewakach, wrogach polskości. Wykluczają osoby LGBT+ wrzeszcząc coś o tym, że Polska biało - czerwoną być może, nie tęczową. Z wykrzywionymi nienawiścią twarzami podpalają race i pochodnie, stojąc w zwartych szeregach jako żywo przypominających demonstracje w III Rzeszy.

Ten rok jest szczególny. W wigilię 31 marca, kapłan kościoła katolickiego dziękuje nacjonalistom i przyrównuje ruch LGBT+ do "napaści na Polskę". Twierdzi, że "pod znakiem tęczowej flagi próbuje się okraść polaków z wartości takich jak prawda, miłość, życie ludzkie, rodzina oparta na małżeństwie". Podkreśla, że tolerancja nie jest wartością, a ludzie nieheteroseksualni to zło, z którym należy walczyć. 1500 osób, wśród nich młodzież, seniorzy - słuchają z wypiekami na twarzy. Dowiadują się z homilii, że są uciśnionymi, prześladowanymi, atakowanymi bojownikami o wartości chrześcijańskie.

Wśród tego 1500 "pielgrzymów" są nauczyciele, wychowawcy, matki, ojcowie, dziadkowie i babcie, którzy wrócą do swoich środowisk i zaniosą w nie zarazę nienawiści. Ich uczniowie, wychowankowie, dzieci i wnuki będą przyczyniać się do cierpienia i tak cierpiących z powodu niezrozumienia i niechęci osób transpłciowych (i nie tylko). Zrobią to z podniesionym czołem, z dumą, z radością. W końcu przecież - chronią prawdziwą Polskę.

Dzisiaj, wraz z siostrą, siostrzenicą i dwoma moimi córkami pojechałyśmy obejrzeć Zamek Książ. Przyjechałyśmy już po zamknięciu, ale wciąż można było wejść na dziedziniec. Jednak, żeby to zrobić trzeba było zostawić auto na płatnym parkingu. Koszt: jedyne 10 zł. Kiedy rozmawiałam z panem "parkingowym" o tym, że może.. może mógłby podarować nam tą srogą opłatę, bo przecież my tylko na moment, rzucić okiem, poczuć klimat - jedna z dziewczynek na tylnim siedzeniu stwierdziła: "ojej, no cóż, to chyba jedziemy". Pan zerknął w tył auta, uśmiechnął się i zażartował: "hej, no dobra, dla tych chłopaków z tyłu - stawajcie tu i idźcie. Miłego zwiedzania!". Dziewczynki, bardzo dziewczęce w swojej urodzie zaczęły się śmiać. Podziękowałyśmy, poszłyśmy. Ta zabawna sytuacja stała się swego rodzaju pretekstem do rozmowy o Dniu widoczności osób transpłciowych. Tak, z dziewczynkami w wieku 9-12 lat. Zwykła, przyjemna rozmowa. Oczywiście, dzieci te doskonale od dawna wiedzą, że istnieją osoby transpłciowe na świecie i nie jest to dla nich żadna sensacja. Na kanwie żartu pana "parkingowego" - same chwilę żartowały zmieniając swoje imiona na chłopięce, udając, że chodzą i mówią jak chłopcy. Ich wiedza, świadomość i szacunek dla osób transpłciowych nie zmienia tego, że wciąż są uroczymi, wesołymi, naturalnymi cis-dziewczynkami. Ale na pewno nie przyjdzie im do głowy, by dokuczać komukolwiek z uwagi na jego orientację, tożsamość czy inne aspekty płciowości i seksualności. Szanują ludzi, niezależnie od tego, jakimi ci ludzie są.

Tymczasem, w homilii na Jasnej Górze ksiądz rzekł: "Szanujemy każdego człowieka, lecz nie ma zgody na zło." Tym złem są osoby nieheteronormatywne, osoby transpłciowe, osoby... cóż. Wszystkie, które wymykają się jakiejś wizji "normalnego człowieka".

Nikt nie chce być "złem". Dlatego proszę:
Nie mów, że transpłciowość to fanaberia.
Nie wyśmiewaj, nie poniżaj, nie deprecjonuj.
Nie prychaj z odrazą.
Nie odwracaj twarzy.

Masz do czynienia z człowiekiem. A ludzie są różni. I dlatego piękni oraz wartościowi.

Kiedy wychodziłyśmy z zamku, na luzie rozmawiając o Dniu widoczności osób transpłciowych, mijała nas mała grupa innych, dorosłych ludzi. Słyszeli naszą rozmowę. Na ich twarzach, trudno było nie zobaczyć szoku i zbulwersowania. Tak, to straszne - widzieć roześmiane dziewczynki, swobodnie rozmawiające o prawach osób transpłciowych.

Wiesz, co możesz zrobić dobrego? Wychowaj swoje dzieci w szacunku do różnorodności. Naprawdę warto.

Może wówczas, za 10 lat już nie będziemy musieli oglądać takich obrazków:





źródło: Gazeta Wyborcza

ps. dziękujemy Panu z parkingu pod Zamkiem Książ za przemiłą postawę i żart, który stał się przyczynkiem do fajnej rozmowy z dziećmi!

Komentarze