Ballada o króliczkach




Pewien minister, co dzieci miał ośmioro
i zdrowia społecznego chciał być podporą,
trapił się i męczył, coś go uwierało.
Bardzo osobiście, do myślenia dało...


On zdrowie jednostki i zdrowie publiczne,
wszem zdiagnozował jako skandaliczne.
A w szczególności, właśnie tego ranka
rzecz ważną rzekła mu jego wybranka…


„Miły mój mężu, ministrze najmilejszy!
lud w prokreacji być musi aktywniejszym!
I twoja w tym głowa, boś ministrem zacnym,
jak dotrzeć do nich przekazem tak mocnym


by chcieć im się chciało. Płodzić i rodzić.
Nie chodzi o to, by sobie dogodzić,
tym aktem brzydacznym i tak bardzo grzesznym,
lecz płodzić i rodzić! I w trybie pospiesznym”


Pomyślał minister do południa tedy,
Jakby tu uniknąć zachęt ajurwedy…
Szukał inspiracji i czytał gazety…
Wtedy ją zobaczył… Pomyślał „o, rety!”


Na okładce widniał przepięknie puchaty
kostium. Niejakiej Panienki D. i L. Agaty.
Ogonek kulisty, uszka wydłużone…
Tak! To zadowoli ministerską żonę!


Bo przecież króliczek to zdrowe zwierzątko!
(jak to okładkowe, cud i miód dziewczątko)
Króliczkiem podejdziem tłumy samolubne!
(nawet, jeśli dzieci być mają nieślubne)


Policzył w naprędce, ile to dzieciątek,
mieć może króliczek, ale tylko ojciec!
wyszło, że sześćdziesiąt i jeszcze trzy sztuki.
Matek nie uwzględnił w toku swej nauki.


(wszak to nieważne, ile matek będzie)
(ważne, aby dzieci rodziły się wszędzie)
(a taki królik, zwierzątko puchate)
(przecież zjada zdrową, zieloną sałatę)


Tak! To pasuje! I będą z tego dzieci!
Byle ich przekonać, by nie jedli śmieci!
Żadnych hamburgerów! Są zdrowe marchewki!
Jabłka, dużo ruchu… Rodzić będą dziewki!


Wszechpomysł nielichy i bardzo społeczny,
zaczął się kształtować w warunkach bezpiecznych.
Trzy miliony kosztów? Obraz kiczowaty?
I całkiem żałosny? I mentalnie blady?


Nie ma co narzekać. Trzy miliony poszły,
aby populacji wskaźniki wyrosły.
Przecież każdy człowiek, rozsądny to powie:
Bzykaj się jak królik i mnóż się. Na zdrowie.

Komentarze