4000 za urodzenie dziecka





#czarnypiatek

Po rezygnacji rządu z dalszych prac nad ustawą zaostrzającą przepisy antyaborcyjne, wiele osób uważnie czekało na zapowiadany przez panią premier projekt, mający poprawić sytuację osób niepełnosprawnych. Wydawało się, że oto w centrum uwagi znalazło się coś, co jest istotnym i ważnym problemem społecznym - jakość życia ludzi niepełnosprawnych. Przyjęty projekt o wiele mówiącej nazwie „Za życiem” pokazuje, jak bardzo cyniczny jest nasz rząd. Potrzeba bowiem niebywałego poziomu zanegowania elementarnych wartości, by opracować tak obrzydliwą i dyskredytującą człowieczeństwo ustawę. Zastanawia mnie, czy jej twórcy naprawdę nie zadali sobie elementarnych pytań i nie udzielili prostych odpowiedzi, czy może jednak jest to świadome działanie, z pełnym rozumieniem konsekwencji.
4 tys. zł jednorazowego świadczenia z tytułu urodzenia dziecka, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, które powstały w prenatalnym okresie rozwoju lub w czasie porodu. Wniosek należy złożyć do 12 miesięcy od urodzenia się dziecka. Wniosek złożony po tym terminie pozostawia się bez rozpoznania. Przyglądam się tym słowom, czarno na białym zapisanym w projekcie. A w moim umyśle pojawiają się… dziewczynka z zespołem Retta, u której niepełnosprawność określono po 12. miesiącu życia, a prawidłową diagnozę postawiono w 3. roku życia. Chłopiec z zespołem Angelmana, który zaczął być diagnozowany w 2. roku życia. Tysiące dzieci z autyzmem, które diagnozę otrzymały w 4. roku życia lub później. Nieżyjący już chłopiec z adrenoleukodystrofią, rozpoznaną po 6. roku życia. Widzę dzieciaka zaintubowanego, wymagającego karmienia sondą bezpośrednio założoną do żołądka, z roku na rok tracącego wzrok, słuch, możliwości poruszania się, porozumiewania… A przecież chorobę Niemmanna-Picka zdiagnozowali mu, dopiero kiedy miał 9 lat. I w końcu dziewczynę, której potężny głaz spadł na głowę, nieodwracalnie zmieniając tok jej rozwoju...
Co również istotne, żadnego z tych dzieci nie zdiagnozowali wskazani w projekcie „Za życiem” specjaliści II stopnia w zakresie ginekologii, położnictwa, perinatologii ani neonatologii. Nie, te dzieci diagnozowali neurolodzy, specjaliści w zakresie chorób metabolicznych, genetycy, psychiatrzy…
Przykro mi, drodzy Państwo, rodzice tych dzieci. Przykro mi, drogie dzieci - nie miałyście szczęścia urodzić się z rozpoznawalną do 12. miesiąca wadą. Nie miałyście szczęścia, matki tych dzieci - nie wykryto ich problemów rozwojowych, kiedy byłyście w ciąży. Nie mogłyście podjąć bohaterskiej decyzji o urodzeniu dziecka z ciężką wadą, dlatego rząd nie będzie mógł was nagrodzić 4 tys. zł.
Przykro mi również, kiedy pomyślę o tych dzieciach, które urodzą się tylko dla pieniędzy. Czy nasz rząd już rozpoczął budowę kolejnych domów pomocy społecznej dla porzuconych dzieci niepełnosprawnych? Czy może oddziały neonatologii i patologii rozwoju noworodka dostaną fundusze na dodatkowe łóżeczka dla wielomiesięcznych albo i wieloletnich pobytów dzieci, których nikt nie chce? Czy nasz rząd buduje kolejne hospicja, żeby dzieci, które będą umierały za 4 tys. zł miał kto za rękę potrzymać w momencie śmierci?
Przykro mi również, bo czuję się po raz kolejny oszukana. Słuchałam słów pani premier o tym, że powstanie projekt wspierający rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym. Widzę ustawę, w której kupczy się życiem. Ustawę, w której jedynym rzeczowym i konkretnym rozwiązaniem jest owe 4 tys. za urodzenie. Cała reszta jest nic nie znaczącym, pełnym ogólników tłem. Przykro mi.


Komentarze