Chciałabym wyłącznie pokazać, że bardziej, niż działania zmierzające do "ochrony życia poczętego" potrzebne są działania pozwalające chronić jakość życia osób niepełnosprawnych. Mówicie Państwo, że każdy chce żyć..
Cóż, nie rozmawialiście z siedmio, ośmio, dziesięciolatkami z myślami samobójczymi. Nie pracowaliście z nastolatkami po próbach samobójczych, mających w swoim doświadczeniu po kilka pobytów w oddziale psychiatrycznym. Wspominających godziny w pasach, izolatkach. Nie wiecie o tym, że osoby ze spektrum autyzmu, w normie intelektualnej są 9krotnie bardziej zagrożone samobójstwem, niż Wy. Nie widzieliście osób z ciężkimi problemami rozwojowymi, które okaleczają się, cierpią - bo nie są w stanie realizować swoich podstawowych życiowych potrzeb (zwyczajnych i ludzkich, takich, jak każdego człowieka). Skoro już przy potrzebach jesteśmy - dyskutujemy o penalizacji opieki prenatalnej - bo do tego procedowana ustawa się sprowadza - a zapominamy, że ciąża jest wynikiem potrzeb seksualnych. Ta sfera, proszę Państwa w wypadku osób niepełnosprawnych podlega całkowitemu zdewastowaniu. Czy wiecie Państwo, że młodzież niepełnosprawna bywa karana za masturbację? Czy wiecie, że niepełnosprawni chłopcy wykorzystują dziewczynki dlatego, że nie mają zielonego pojęcia o tym, czym jest seksualność i reagują na poziomie instynktu? Czy wiecie, że niepełnosprawna młodzież jest wykorzystywana przez pełnosprawnych rówieśników, bo przecież nie ma nic śmieszniejszego niż namówić zaburzonego chłopca, żeby rozebrał się w szkolnej toalecie albo niepełnosprawną dziewczynkę do wykonania "innych czynności seksualnych". Nie, nie namawiam i nie nawołuję do "zabijania niepełnosprawnych". Wręcz przeciwnie - proszę, żeby z taką samą determinacją zająć się ochroną jakości ich życia. Żeby sami nie chcieli się zabijać.
Proszę też o niepenalizowanie opieki prenatalnej. Żeby matki nie bały się iść do lekarza, szpitala, gdy coś grozi ich zdrowiu, lub życiu. Żeby lekarz nie musiał zastanawiać się, czy grozi mu kara za ratowanie życia. Żeby kobiety nie musiały żyć z "odstąpieniem od wymierzenia kary", za zabieg ratujący życie. Żeby dziecko niepełnosprawne, jeżeli ma się urodzić - rodziło się tak, aby sam poród nie uszkadzał go jeszcze bardziej. Żeby rodzic wiotkiego, niepełnosprawnego noworodka, który nie miał szans na poród bez komplikacji mógł liczyć na cesarskie cięcie, które uchroni jego dziecko a jemu pozwoli nie przyglądać się zdjęciom mózgu po wielokrotnych wylewach, buzi po ciężkim niedotlenieniu i główce zdeformowanej np. próżniociągiem. Proszę w końcu, żeby lekarze nie musieli zastanawiać się nad tym, czy wolno im przeprowadzić operację prenatalną, ratującą życie dziecka, czy aby nie ryzykują więzienia, jeżeli zabieg nie powiedzie się.
Proszę nie doszukiwać się w moich tekstach rzeczy, których nie mówię.
Komentarze
Prześlij komentarz